Pan da wyższe wynagrodzenie
2 maja pracownicy sieci handlowych przeprowadzili ogólnopolską akcję
protestacyjną, której celem było zwrócenie uwagi pracodawców i opinii
publicznej na niskie płace i trudne warunki pracy w tym sektorze. –
Zainteresowanie akcją przerosło nasze oczekiwania. Pracownicy różnych
sieci pokazali, że łączą ich te same problemy i ogromne niezadowolenie –
powiedział podsumowując protest Alfred Bujara, szef handlowej
Solidarności
– Według wstępnych szacunków sporządzonych na podstawie informacji
przesyłanych przez organizacje związkowe z poszczególnych sieci, w akcji
aktywnie uczestniczyło w różnej formie kilkanaście tysięcy pracowników z
ok. 500 sklepów – poinformował przewodniczący handlowej Solidarności. –
Te liczby świadczą o determinacji ludzi, którzy zdecydowali się na
udział w proteście, mimo prób zniechęcania i zastraszania przez
pracodawców. W wielu sklepach przełożeni robili zdjęcia pracownikom,
zabierali im materiały związane z akcją lub straszyli negatywnymi
konsekwencjami – podkreślił Alfred Bujara.
Akcja zorganizowana przez handlową Solidarność miała różnych przebieg w
poszczególnych miastach i sieciach handlowych. Uczestniczyli w niej
m.in. pracownicy sieci Auchan, Biedronka, Tesco, Carrefour, Decathlon,
Dino i Arel. W części sklepów pracownicy rozdawali klientom ulotki
informujące o przyczynach protestu oraz przykleili do ubrań specjalne
naklejki z logo akcji - pandą wyciągającą łapkę i podpisem: „Pan da
wyższe wynagrodzenie, większe zatrudnienie”. W innych placówkach
handlowych pracownicy zgodnie z zapowiedziami handlowej „S” wykonywali
swoje obowiązki z wyjątkową dokładnością oraz skrupulatnie przestrzegali
obowiązujących w danym sklepie procedur. – W jednej z sieci nasz
happening spowodował nieoczekiwany skutek. Obsadzono pracownikami
wszystkie kasy, aby zaplanowana akcja nie była widoczna dla klientów.
Zazwyczaj pełna obsada kas w sklepach zdarza się co najwyżej w trakcie
największego szczytu przed Bożym Narodzeniem – dodał szef handlowej
„S”.
Powodem protestu zorganizowanego 2 maja są niskie wynagrodzenia oraz
fatalne warunki pracy w handlu. Pracownicy skarżą się przede wszystkim
na przeciążenie pracą wynikające ze zbyt małej liczby pracowników
zatrudnionych w poszczególnych sklepach.
Przedstawiciele handlowej Solidarności zapowiedzieli, że jeśli
pracodawcy nie rozpoczną konstruktywnego dialogu ze stroną społeczną,
organizowane będą kolejne, bardziej radykalne protesty. W kwietniu
Krajowy Sekretariat Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „S” wystosował
list otwarty do Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zrzeszającej
największe zagraniczne sieci handlowe, w którym zaapelował o podjęcie
dialogu społecznego na poziomie całej branży. Związkowcy wskazują, że w
zachodnich krajach Unii Europejskiej, skąd pochodzą największe sieci
handlowe działające w Polsce, właśnie w ramach negocjacji na poziomie
branżowym reguluje się najważniejsze dla pracowników kwestie. Z kolei w
Polsce pracodawcy nie są skorzy do rozpoczęcia tego typu rozmów. – Akcja
2 maja w dużej mierze była inicjatywą oddolną. Miała głównie charakter
informacyjny. Chcieliśmy uzmysłowić pracodawcom problem, który trzeba
rozwiązać. Jeśli nie doczekamy się odpowiedniej reakcji z ich strony,
kolejne kroki będą znacznie bardziej radykalne. W części sieci
handlowych organizacje związkowe już przygotowują się do rozpoczęcia
sporów zbiorowych. To z kolei otwiera możliwość organizacji akcji
protestacyjnych do strajku włącznie – powiedział Bujara.
,,Solidarność" Katowice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz