16 czerwca 2015

Czesław Kiszczak prawomocnie skazany w sprawie stanu wojennego
Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy demokratyzacji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. W poniedziałek SA oddalił apelację obrony byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka, skazanego w I instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu ws. wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Tym samym wyrok stał się prawomocny. 
 Od wyroku w zawieszeniu strony nie mogą złożyć kasacji do Sądu Najwyższego. Mogą zaś wystąpić o to, by złożyli ją: RPO, prokurator generalny lub minister sprawiedliwości.
SA uznał apelację za bezzasadną. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SA Zbigniew Kapiński, ustalenia sądu I instancji są prawidłowe: nie doszło do naruszenia prawa oskarżonego do obrony; nie nastąpiło przedawnienie karalności; nie ma też znaczenia, że w latach 90. Sejm odmówił postawienia sprawców stanu wojennego przed Trybunałem Stanu.

Według SA Kiszczak nie działał w stanie wyższej konieczności - jak twierdziła obrona. - Aby tak przyjąć, należałoby ustalić, że było realne i rzeczywiste zagrożenie interwencją wojsk Układu Warszawskiego w momencie podejmowania decyzji o stanie wojennym - mówił Kapiński. Według SA zagrożenie takie wówczas nie istniało.
 sprawie stanu wojennego
Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy demokratyzacji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. W poniedziałek SA oddalił apelację obrony byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka, skazanego w I instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu ws. wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Tym samym wyrok stał się prawomocny.


Od wyroku w zawieszeniu strony nie mogą złożyć kasacji do Sądu Najwyższego. Mogą zaś wystąpić o to, by złożyli ją: RPO, prokurator generalny lub minister sprawiedliwości.

SA uznał apelację za bezzasadną. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SA Zbigniew Kapiński, ustalenia sądu I instancji są prawidłowe: nie doszło do naruszenia prawa oskarżonego do obrony; nie nastąpiło przedawnienie karalności; nie ma też znaczenia, że w latach 90. Sejm odmówił postawienia sprawców stanu wojennego przed Trybunałem Stanu.

Według SA Kiszczak nie działał w stanie wyższej konieczności - jak twierdziła obrona. - Aby tak przyjąć, należałoby ustalić, że było realne i rzeczywiste zagrożenie interwencją wojsk Układu Warszawskiego w momencie podejmowania decyzji o stanie wojennym - mówił Kapiński. Według SA zagrożenie takie wówczas nie istniało.

Sędzia podkreślił, że dekret o stanie wojennym był niezgodny nawet z konstytucją PRL. Kapiński dodał, że sprawa budzi wielkie emocje społeczne, ale sąd interesuje się wyłącznie jej aspektem prawnym i formalnym. - Aspekt polityczny pozostawiamy ocenom historyków - podkreślił.

Prok. IPN Bogusław Czerwiński ocenił, że wyrok to sukces IPN i polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Obrońcy mec. Grzegorza Majewskiego nie było na ogłoszeniu wyroku.

Wnosił on, aby SA uniewinnił Kiszczaka albo umorzył sprawę lub też zwrócił ją sądowi I instancji. Pion śledczy IPN (nie składał apelacji) chciał utrzymania wyroku skazującego z 2012 r. - z dodaniem, że Kiszczak popełnił zbrodnię przeciwko ludzkości.

Z powodu złego zdrowia 89-letni Kiszczak nie przyszedł do sądu; jest w stołecznym szpitalu MSW na oddziale nefrologii. Majewski powiedział, że ma on poważne problemy z nerkami; jedna już nie pracuje. Wniósł o odroczenie sprawy, argumentując, że jego klient chce brać udział w rozprawie odwoławczej. Wniósł też o kolejne badania Kiszczaka.

Prok. IPN Bogusław Czerwiński był za prowadzeniem procesu pod nieobecność oskarżonego. Dodał, że jego stawiennictwo nie jest obowiązkowe, a zwolnienia nie wystawił lekarz sądowy.

Sąd uznał, że sam pobyt w szpitalu nie oznacza niemożności zbadania apelacji przez SA, bo Kiszczak nie przedstawił zwolnienia od lekarza sądowego.

Ponadto Czerwiński chciał wyłączenia z badania apelacji - jako byłego członka PZPR - sędziego Jerzego Ledera, przewodniczącego składu ws. Kiszczaka i szefa wydziału karnego SA. Prokurator mówił, że Leder był członkiem PZPR, która walczyła z opozycją demokratyczną, a oskarżony był członkiem Biura Politycznego KC PZPR, najwyższego organu tej partii. - Tożsamość ta może rzutować na ocenę sprawy - dodał.

Troje innych sędziów SA oceniło, że prokurator nie wykazał, by zachodziły tu ustawowe przesłanki wyłączenia sędziego.

W 2007 r. pion śledczy IPN oskarżył dziewięć osób - członków władz przygotowujących stan wojenny oraz Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety (do czego nie miała prawa podczas trwającej sesji sejmu).

B. I sekretarz KC PZPR, b. premier PRL i b. szef MON gen. Wojciech Jaruzelski został oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny. B. I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania oraz Kiszczak byli oskarżeni o udział w tym "związku przestępczym".

Proces ruszył w 2008 r.; kilku podsądnych zmarło; sprawy innych wyłączano wobec ich złego zdrowia. W 2011 r. sąd zawiesił sprawę 90-letniego wówczas Jaruzelskiego z powodu złego stanu zdrowia (zmarł w maju 2014 r.). Oskarżeni twierdzili, że działali w stanie tzw. wyższej konieczności, wobec groźby sowieckiej interwencji. Prokurator IPN chciał dla Kani i Kiszczaka dwóch lat więzienia w zawieszeniu (groziło im do 8 lat więzienia).

W styczniu 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod wodzą gen. Jaruzelskiego w celu likwidacji NSZZ "Solidarność", zachowania ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL. Kiszczaka skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Kanię uniewinniono.

Sędzia Ewa Jethon mówiła w uzasadnieniu wyroku, że w przypadku oskarżonych spełniono wszystkie znamiona "związku przestępczego". Wywodziła, że jakkolwiek dotychczas w orzecznictwie spotykano się z grupami przestępczymi o charakterze mafijnym, popełniającymi pospolite przestępstwa kryminalne, to Kodeks karny przewiduje sankcje dla każdego nielegalnego związku przestępczego - "niezależnie od tego, czy się jest zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem państwa".

SO nie podzielił opinii oskarżonych, by działali w stanie wyższej konieczności (który sprawia, że nie ma mowy o przestępstwie) wobec groźby zbrojnej interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Według SO argument o zagrożeniu interwencją używany był instrumentalnie i ex post dla uzasadnienia stanu wojennego. Zdaniem SO oskarżeni mieli świadomość, że wydanie dekretów o stanie wojennym podczas sesji sejmu byłoby nielegalne.

W 2013 r. SA prawomocnie oddalił apelację IPN od uniewinnienia Kani. Wtedy też badanie apelacji Kiszczaka SA zawiesił z powodu jego złego zdrowia.

W lipcu 2014 r. SA, na wniosek IPN, zlecił jego ponowne badania lekarskie. Biegli uznali, że zdrowie podsądnego "znacznie utrudnia" jego uczestnictwo w procesie, ale nie uniemożliwia tego. Dlatego w kwietniu br. SA podjął proces odwoławczy - obrona była przeciw.

Uzasadniając swą apelację, mec. Majewski mówił w SA, że SO popełnił błąd, uznając, iż karalność czynu zarzucanego Kiszczakowi nie przedawniła się. Według niego dlatego SO powinien był umorzyć sprawę. Ponadto powołał się na to, że w latach 90. sejm umorzył sprawę odpowiedzialności konstytucyjnej sprawców stanu wojennego.

Gdyby SA sprawy nie umorzył, Majewski wniósł albo o uniewinnienie Kiszczaka, albo o zwrot całej sprawy do SO. Adwokat oceniał, że Kiszczak działał w stanie wyższej konieczności, bo Polsce groziła wtedy interwencja. Ironizował, że "związek przestępczy wynikał z udziału oskarżonego w legalnej władzy i realizacji jego ustawowych obowiązków". - Stan wojenny oceni historia - dodał adwokat.

Prok. Czerwiński był za utrzymaniem wyroku SO. Zarazem wniósł, aby SA uznał, że czyn zarzucany Kiszczakowi był zbrodnią przeciwko ludzkości. Uzasadnił to tym, że po 13 grudnia 1981 r. doszło do "poważnych prześladowań" ludności z przyczyn politycznych - co jest jednym ze znamion takiej zbrodni. Prokurator wspomniał ofiary śmiertelne stanu wojennego.

- Oskarżony wykorzystał legalne struktury państwa do działań nielegalnych - mówił Czerwiński. Podkreślał, że ZSRR dążył do rozstrzygnięcia ówczesnego konfliktu rękami osób sprawujących wtedy władzę, a rzekoma groźba interwencji to tylko usprawiedliwienie ich zachowań. - A może strona radziecka chciałaby się wtedy dogadać z Polską? - dodał Czerwiński.

Prokurator zaznaczył, że jeśli istniał wtedy jakiś stan wyższej konieczności, to jedynie co do utrzymania władzy przez Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych. Według Czerwińskiego nie ma też mowy o przedawnieniu karalności w całej sprawie. Zarzuty w sprawie związku przestępczego przedawniają się w 2020 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz