Czesław Kiszczak prawomocnie skazany w sprawie stanu wojennego
Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także
szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy
demokratyzacji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. W poniedziałek SA
oddalił apelację obrony byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka,
skazanego w I instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu ws.
wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Tym samym wyrok stał się
prawomocny.
Od wyroku w zawieszeniu strony nie mogą złożyć kasacji do Sądu
Najwyższego. Mogą zaś wystąpić o to, by złożyli ją: RPO, prokurator
generalny lub minister sprawiedliwości.
SA uznał apelację za bezzasadną. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia
SA Zbigniew Kapiński, ustalenia sądu I instancji są prawidłowe: nie
doszło do naruszenia prawa oskarżonego do obrony; nie nastąpiło
przedawnienie karalności; nie ma też znaczenia, że w latach 90. Sejm
odmówił postawienia sprawców stanu wojennego przed Trybunałem Stanu.
Według SA Kiszczak nie działał w stanie wyższej konieczności - jak
twierdziła obrona. - Aby tak przyjąć, należałoby ustalić, że było realne
i rzeczywiste zagrożenie interwencją wojsk Układu Warszawskiego w
momencie podejmowania decyzji o stanie wojennym - mówił Kapiński. Według
SA zagrożenie takie wówczas nie istniało.
sprawie stanu wojennego
Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także
szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy
demokratyzacji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. W poniedziałek SA
oddalił apelację obrony byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka,
skazanego w I instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu ws.
wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Tym samym wyrok stał się
prawomocny.
Od wyroku w zawieszeniu strony nie mogą złożyć kasacji do Sądu
Najwyższego. Mogą zaś wystąpić o to, by złożyli ją: RPO, prokurator
generalny lub minister sprawiedliwości.
SA uznał apelację za bezzasadną. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia
SA Zbigniew Kapiński, ustalenia sądu I instancji są prawidłowe: nie
doszło do naruszenia prawa oskarżonego do obrony; nie nastąpiło
przedawnienie karalności; nie ma też znaczenia, że w latach 90. Sejm
odmówił postawienia sprawców stanu wojennego przed Trybunałem Stanu.
Według SA Kiszczak nie działał w stanie wyższej konieczności - jak
twierdziła obrona. - Aby tak przyjąć, należałoby ustalić, że było realne
i rzeczywiste zagrożenie interwencją wojsk Układu Warszawskiego w
momencie podejmowania decyzji o stanie wojennym - mówił Kapiński. Według
SA zagrożenie takie wówczas nie istniało.
Sędzia podkreślił, że dekret o stanie wojennym był niezgodny nawet z
konstytucją PRL. Kapiński dodał, że sprawa budzi wielkie emocje
społeczne, ale sąd interesuje się wyłącznie jej aspektem prawnym i
formalnym. - Aspekt polityczny pozostawiamy ocenom historyków -
podkreślił.
Prok. IPN Bogusław Czerwiński ocenił, że wyrok to sukces IPN i polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Obrońcy mec. Grzegorza Majewskiego nie było na ogłoszeniu wyroku.
Wnosił on, aby SA uniewinnił Kiszczaka albo umorzył sprawę lub też
zwrócił ją sądowi I instancji. Pion śledczy IPN (nie składał apelacji)
chciał utrzymania wyroku skazującego z 2012 r. - z dodaniem, że Kiszczak
popełnił zbrodnię przeciwko ludzkości.
Z powodu złego zdrowia 89-letni Kiszczak nie przyszedł do sądu; jest w
stołecznym szpitalu MSW na oddziale nefrologii. Majewski powiedział, że
ma on poważne problemy z nerkami; jedna już nie pracuje. Wniósł o
odroczenie sprawy, argumentując, że jego klient chce brać udział w
rozprawie odwoławczej. Wniósł też o kolejne badania Kiszczaka.
Prok. IPN Bogusław Czerwiński był za prowadzeniem procesu pod
nieobecność oskarżonego. Dodał, że jego stawiennictwo nie jest
obowiązkowe, a zwolnienia nie wystawił lekarz sądowy.
Sąd uznał, że sam pobyt w szpitalu nie oznacza niemożności zbadania
apelacji przez SA, bo Kiszczak nie przedstawił zwolnienia od lekarza
sądowego.
Ponadto Czerwiński chciał wyłączenia z badania apelacji - jako byłego
członka PZPR - sędziego Jerzego Ledera, przewodniczącego składu ws.
Kiszczaka i szefa wydziału karnego SA. Prokurator mówił, że Leder był
członkiem PZPR, która walczyła z opozycją demokratyczną, a oskarżony był
członkiem Biura Politycznego KC PZPR, najwyższego organu tej partii. -
Tożsamość ta może rzutować na ocenę sprawy - dodał.
Troje innych sędziów SA oceniło, że prokurator nie wykazał, by zachodziły tu ustawowe przesłanki wyłączenia sędziego.
W 2007 r. pion śledczy IPN oskarżył dziewięć osób - członków władz
przygotowujących stan wojenny oraz Rady Państwa PRL, która formalnie w
nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała
odpowiednie dekrety (do czego nie miała prawa podczas trwającej sesji
sejmu).
B. I sekretarz
KC PZPR, b. premier
PRL
i b. szef MON gen. Wojciech Jaruzelski został oskarżony o kierowanie
"związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według
IPN
- na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny. B. I
sekretarz KC PZPR Stanisław Kania oraz Kiszczak byli oskarżeni o udział
w tym "związku przestępczym".
Proces ruszył w 2008 r.; kilku podsądnych zmarło; sprawy innych wyłączano wobec ich złego zdrowia. W 2011 r.
sąd
zawiesił sprawę 90-letniego wówczas Jaruzelskiego z powodu złego stanu
zdrowia (zmarł w maju 2014 r.). Oskarżeni twierdzili, że działali w
stanie tzw. wyższej konieczności, wobec groźby sowieckiej interwencji.
Prokurator IPN chciał dla Kani i Kiszczaka dwóch lat więzienia w
zawieszeniu (groziło im do 8 lat więzienia).
W styczniu 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że stan wojenny
nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym
pod wodzą gen. Jaruzelskiego w celu likwidacji NSZZ "Solidarność",
zachowania ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach
PRL. Kiszczaka skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Kanię
uniewinniono.
Sędzia Ewa Jethon mówiła w uzasadnieniu wyroku, że w przypadku
oskarżonych spełniono wszystkie znamiona "związku przestępczego".
Wywodziła, że jakkolwiek dotychczas w orzecznictwie spotykano się z
grupami przestępczymi o charakterze mafijnym, popełniającymi pospolite
przestępstwa kryminalne, to Kodeks karny przewiduje sankcje dla każdego
nielegalnego związku przestępczego - "niezależnie od tego, czy się jest
zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem państwa".
SO nie podzielił opinii oskarżonych, by działali w stanie wyższej
konieczności (który sprawia, że nie ma mowy o przestępstwie) wobec
groźby zbrojnej interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Według SO
argument o zagrożeniu interwencją używany był instrumentalnie i ex post
dla uzasadnienia stanu wojennego. Zdaniem SO oskarżeni mieli świadomość,
że wydanie dekretów o stanie wojennym podczas sesji sejmu byłoby
nielegalne.
W 2013 r. SA prawomocnie oddalił apelację IPN od uniewinnienia Kani.
Wtedy też badanie apelacji Kiszczaka SA zawiesił z powodu jego złego
zdrowia.
W lipcu 2014 r. SA, na wniosek IPN, zlecił jego ponowne badania
lekarskie. Biegli uznali, że zdrowie podsądnego "znacznie utrudnia" jego
uczestnictwo w procesie, ale nie uniemożliwia tego. Dlatego w kwietniu
br. SA podjął proces odwoławczy - obrona była przeciw.
Uzasadniając swą apelację, mec. Majewski mówił w SA, że SO popełnił
błąd, uznając, iż karalność czynu zarzucanego Kiszczakowi nie
przedawniła się. Według niego dlatego SO powinien był umorzyć sprawę.
Ponadto powołał się na to, że w latach 90. sejm umorzył sprawę
odpowiedzialności konstytucyjnej sprawców stanu wojennego.
Gdyby SA sprawy nie umorzył, Majewski wniósł albo o uniewinnienie
Kiszczaka, albo o zwrot całej sprawy do SO. Adwokat oceniał, że Kiszczak
działał w stanie wyższej konieczności, bo Polsce groziła wtedy
interwencja. Ironizował, że "związek przestępczy wynikał z udziału
oskarżonego w legalnej władzy i realizacji jego ustawowych obowiązków". -
Stan wojenny oceni historia - dodał adwokat.
Prok. Czerwiński był za utrzymaniem wyroku SO. Zarazem wniósł, aby SA
uznał, że czyn zarzucany Kiszczakowi był zbrodnią przeciwko ludzkości.
Uzasadnił to tym, że po 13 grudnia 1981 r. doszło do "poważnych
prześladowań" ludności z przyczyn politycznych - co jest jednym ze
znamion takiej zbrodni. Prokurator wspomniał ofiary śmiertelne stanu
wojennego.
- Oskarżony wykorzystał legalne struktury państwa do działań
nielegalnych - mówił Czerwiński. Podkreślał, że ZSRR dążył do
rozstrzygnięcia ówczesnego konfliktu rękami osób sprawujących wtedy
władzę, a rzekoma groźba interwencji to tylko usprawiedliwienie ich
zachowań. - A może strona radziecka chciałaby się wtedy dogadać z
Polską? - dodał Czerwiński.
Prokurator zaznaczył, że jeśli istniał wtedy jakiś stan wyższej
konieczności, to jedynie co do utrzymania władzy przez Jaruzelskiego,
Kiszczaka i innych. Według Czerwińskiego nie ma też mowy o przedawnieniu
karalności w całej sprawie. Zarzuty w sprawie związku przestępczego
przedawniają się w 2020 r.