30 czerwca 2015

Gdyński zbiorowy spór kierowców

Gdyński tabor autobusowy
Zakończyło się referendum pośród gdyńskich kierowców komunikacji zbiorowej w sprawie strajku. 98 proc. pracowników zgodziło się na wejście w spór zbiorowy z pracodawcą. Pracownicy Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej i Przedsiębiorstwa Komunikacji Autobusowej początkowo chcieli zwiększenia stawki godzinowej o 1,5 zł. W efekcie rozmów z władzami zgodziły się na podwyżkę 0,5 złotego. Jednak cały czas słyszą, że w budżecie brakuje na to pieniędzy.

Oflagowanie a potem strajk ostrzegawczy

Zgoda na wejście w spór zbiorowy nie oznacza wcale, że gdyńska komunikacja miejska stanie z dnia na dzień, a tysiące mieszkańców miasta będzie musiało szukać alternatywnych środków transportu. W pierwszym etapie dojdzie do oflagowania budynków komunikacji. Dopiero kolejnym krokiem może być strajk ostrzegawczy.
Spór pomiędzy pracownikami gdyńskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej oraz miastem trwa od października ubiegłego roku. Został on poparty przez związki zawodowe funkcjonujące przy wszystkich gdyńskich spółkach komunikacyjnych.
- "Nasze stanowisko jest niezmienne. Już od zeszłego roku informujemy, że ograniczenia budżetowe i możliwości finansowe spółek przewozowych są takie, jakie są. Odtwarzamy tabor, realizujemy różne zadania i jeżeli mamy poszukiwać pieniędzy, to możemy robić to jedynie w samym przedsiębiorstwie. A to wiąże się z uelastycznieniem czasu pracy. Rozmowy nie są łatwe, bo strona związkowa oczekuje, że każdy pracownik co miesiąc otrzyma więcej pieniędzy. Tymczasem nasza propozycja, w uproszczeniu, jest taka, że więcej otrzymają ci, którzy będą więcej pracować - poinformował prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Gdyni.

27 czerwca 2015


 Mobilis z najtańszymi ofertami 
w Warszawie !!!

W piątek, 26 czerwca, zostały otwarte oferty na obsługę komunikacyjną 100 autobusami – poinformował ZTM Warszawa. Złożyły je trzy firmy. To Europa Express City, Michalczewski i Mobilis. Najkorzystniejsza oferta zostanie wybrana według nowych kryteriów. Przewoźnicy będą mogli dostać dodatkowe punkty m.in. za alternatywne źródła napędu.
Oferty na obsługę 50 krótkimi autobusami i 50 przegubowymi złożyły trzy firmy.
Europa Express City oferuje przewozy autobusami Autosan Sancity 9le lub Solaris Urbino 8,9le oraz przegubowymi autobusami marki Mercedes-Benz. Swoje usługi wyceniła odpowiednio na 6,97 zł brutto i 8,97 zł brutto za wozokilometr.
Drugą ofertę, w której znalazł się jeden autobus elektryczny i jeden zasilany gazem, złożyła spółka Michalczewski. Firma proponuje przewozy autobusami Solaris Urbino 8,9le i Solaris Urbino 8,9le Electric za 7,77 zł brutto za wozokilometr oraz Solaris Urbino 18 i Solaris Urbino 18 CNG za 10,58 zł brutto za wozokilometr.
Jeżeli przetarg wygra spółka Mobilis, to pasażerów będą wozić autobusy Solaris Urbino 8,9le lub Autosan Sancity 9le oraz Solaris Urbino 18 lub Mercedes-Benz Conecto. Mobilis przewozy autobusami krótkimi wycenił na 6,77 zł brutto za wozokilometr, a przegubowymi – 8,29 zł brutto za wozokilometr.
Wszystkie autobusy będą fabrycznie nowe. Będą wyposażone w klimatyzację, monitoring, biletomaty, system głosowego zapowiadania przystanków, ekrany LCD z informacją pasażerską, tapicerkę o warszawskim wzorze (z architektonicznymi symbolami miasta), łączność alarmową oraz – to nowość – najnowocześniejsze systemy lokalizacyjne, które będą miały duże znaczenie w sprawnym zarządzaniu flotą. ZTM wprowadził również wymóg posiadania przez operatorów odpowiedniego zaplecza technicznego, czyli zajezdni, w której pojazdy będą sprzątane i myte oraz będą w nich dokonywane niezbędne przeglądy i naprawy. Nowością jest też to, że kierowcy będą musieli znać język polski oraz topografię Warszawy. Przewoźnik będzie musiał zatrudnić kierowców na umowę o pracę
Umowa zostanie podpisana na 8 lat. Nowe autobusy wyjadą na warszawskie ulice 1 stycznia przyszłego roku.

23 czerwca 2015

  JUŻ W PIĄTEK WYNIKI PRZETARGU W WARSZAWIE
Niedawno ZTM ogłosił przetarg na obsługę komunikacyjną setką autobusów przez okres ośmiu lat. Po dotychczasowych doświadczeniach organizator postawił nowe wymagania – m.in. posiadanie odpowiedniego zaplecza, zatrudnianie kierowców w oparciu o umowę o pracę i władających językiem polskim na odpowiednim poziomie. Po raz pierwszy wprowadzono też mechanizm nagradzania przewoźników, którzy przekroczą oczekiwania.

Pod koniec roku wygasają dwie dotychczasowe umowy z prywatnymi przewoźnikami – z Mobilisem na obsługę 50 autobusami 8- i 9-metrowymi oraz z ITS-em na 50 przegubowców. Dla ciągłości przewozów ZTM ogłosił nowy przetarg na obsługę, obejmujący okres ośmiu lat. Połowa to pojazdy 9-metrowe, a połowa – przynajmniej 18-metrowe.  Przewoźnicy mogą składać oferty oddzielnie dla każdej z grup autobusów. ZTM postanowił ogłosić dwa przetargi na obsługę komunikacyjną łącznie 30 krótkimi autobusami.Oba postępowania w drodze aukcji elektronicznej wygrał przewoźnik Europa Express. W pierwszym przetargu za swoje usługi firma zażądała 5,63 zł brutto za 1 wozokilometr. W drugim – 5,45 zł brutto. W obu przypadkach o grosz przebiła ofertę złożoną przez firmę ITS Michalczewski. Jak szacuje ZTM, dzięki zastosowaniu trybu aukcji elektronicznej udało się zaoszczędzić ok. 10 mln zł w porównaniu do zakładanej wartości zamówienia. Europa Express obsługuje teraz na zlecenie ZTM-u kilka podmiejskich linii lokalnych typu „L”, jedynie częściowo włączonych w układ komunikacji miejskiej. Przewoźnik jeździł też na podmiejskiej linii 742 do Góry Kalwarii w początkach jej funkcjonowania.
  ZTM postawił także przed potencjalnymi przewoźnikami szereg nowych wymagań. – Jako organizator transportu jesteśmy zdeterminowani, by płacąc, oczekiwać bardzo dobrej jakości – mówi Wiesław Witek, dyrektor ZTM. – Przeanalizowaliśmy istniejące umowy i wzięliśmy pod uwagę to, co funkcjonuje nie tak, jak byśmy sobie tego życzyli – mówi Piotr Izdebski z Działu Rozwoju Transportu w ZTM-ie.

Najważniejszym kryterium nadal będzie cena za wozokilometr, ale dodatkowe punkty można dostać za zaoferowanie alternatywnych źródeł napędu. Ponadto w przypadku pojazdów przegubowych premiowane będą autobusy z pięcioma parami drzwi (co przyspieszy wymianę pasażerską) oraz dłuższe niż 18,5 metra.

Oczywistą sprawą jest już niska podłoga i klimatyzacja. Nowością są też urządzenia lokalizacyjne. Zmienia się podejście do kwestii organizacyjnych. – Każdy autobus wprowadzany do ruchu ma uzyskać certyfikat zgodności z wymogami. To będzie monitorowane aż do końca umowy. Będziemy systematycznie kontrolować pojazdy pod względem sprawności urządzeń – zapowiada Izdebski.

Przewoźnicy muszą też dysponować odpowiednim zapleczem. – Teraz różnie to funkcjonuje, nie wszystkie pojazdy są w stanie zadowalającym. Aby utrzymać tabor, to przewoźnik musi mieć właściwe zaplecze – mówi Piotr Izdebski, dodając, że firmy mogą mieć podpisane umowy z podmiotami trzecimi.

Postawiono też wymagania dot. kierowców. – Ważne jest, kto tymi autobusami jeździ. Wymagamy zatrudniania ludzi, którzy się do tego nadają – mówi Izdebski. Kierowcy muszą być zatrudnieni w oparciu o umowę o pracę. – Śmieciówki wiążą się z przekraczaniem czasu pracy, czyli zmniejszeniem bezpieczeństwa pasażerów – zauważa Piotr Izdebski. Zdarzało się też, że pracowali kierowcy, którzy nie znali języka polskiego i topografii Warszawy w stopniu wystarczającym. Teraz ZTM wymaga, by prowadzący pojazd dobrze orientowali się w przepisach porządkowych, taryfie, układzie komunikacyjnym, posługiwali się językiem polskim w stopniu przynajmniej średniozaawansowanym. Dodatkowo będą musieli być ubrani w jednolite stroje. Ponadto, ze spółek komunalnych zostały przeniesione instrukcje stanowiskowe dla kierowców w zakresie np. obsługi przystanków czy pasażerów niepełnosprawnych.

Pojawiły się też nowe regulacje w zakresie wynagrodzenia za usługi. Do tej pory stawka za wozokilometr mogła być obniżana przy złej ocenie pewnych parametrów (punktualność, niezawodność, informacja pasażerska). – To był „kij”. Teraz dajemy „marchewkę”. Przy ścisłym sparametryzowaniu jakości będziemy przyznawać dodatkowe punkty i zwiększać wynagrodzenie, gdy usługi będą przekraczać wymagane parametry. Mamy sposoby, by mobilizować przewoźnika do jak najlepszej pracy. Jesteś dobry – dostajesz „marchewkę”, jesteś zły – dostajesz po krzyżu – zapowiada Izdebski.

– Będziemy obserwować, jak ta pierwsza nowa umowa będzie funkcjonować – mówi Piotr Izdebski. – Dla organizatora komunikacji to być albo nie być dla długich umów, jeżeli chodzi o ich realizację na odpowiednim poziomie – mówi Wiesław Witek.
Już w 26 czerwca b.r. (piątek) ogłoszenie wyniku przetargu na 50 autobusów przynajmniej 18 metrowych, w którym startuje także nasza Firma.

18 czerwca 2015



Wybór nowego prezydenta oraz postęp prac legislacyjnych powołujących Radę Dialogu Społecznego pozwalają mieć nadzieję na powrót do normalności w relacjach z władzą, dlatego Komisja Krajowa zawiesiła trwające od początku roku pogotowie protestacyjne. To jedna z ważniejszych decyzji podjętych podczas obrad Komisji Krajowej, które w dniach 16-17 czerwca odbywały się w Toruniu.
Minutą ciszy za tragicznie zmarłych w katastrofie w kopalni Wujek górników, których ciała odnaleziono po dwumiesięcznej akcji ratowniczej, rozpoczęła się 16 czerwca obradująca w Toruniu Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”. Główne tematy dyskusji to sytuacja w poszczególnych branżach i regionach oraz działania związku w najbliższych miesiącach. Członkowie Komisji podjęli również kilka istotnych dla funkcjonowania związku decyzji.
Obrady jak zawsze rozpoczęła modlitwa, którą poprowadził proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Górsku ks. Stanisław Pyzik. Dzień później członkowie Komisji odwiedzili prowadzone przez niego Centrum Edukacji Młodzieży im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Górsku.
Po nim głos zabrał prezydent Torunia Michał Zalewski, gość pierwszej części spotkania. Przypomniał, że 35 lat temu także w Toruniu aktywnie powstawała „Solidarność”. - Wspomnę choćby Towimor, kolebkę Solidarności w tym regionie – mówił. Prezydent przywołał też honorowych obywateli Torunia: dr Jerzego Wieczorka i prof. Antoniego Stawikowskiego, którzy tworzyli toruńską Solidarność.
Na koniec powiedział - Życzę, aby powinność wobec pracowników była nie tylko wielkim wyzwaniem, ale też wielką radością.
W dalszej części odbyło się uroczyste zaprzysiężenie nowego szefa Sekretariatu Rolnictwa i członka Komisji Krajowej oraz pożegnanie przechodzącego na emeryturę Zbigniewa Kruszyńskiego, wieloletniego kierownika Działu Polityki Społecznej Komisji Krajowej.
Przewodniczący Piotr Duda odczytał również list od prezydenta elekta Andrzeja Dudy, w którym prezydent dziękując za wsparcie po raz kolejny deklarował zamiar realizacji porozumienia zawartego z "Solidarnością". - To cel w procesie rozwoju naszego państwa, cel do którego będę dążył i który pragnę realizować.
- Drodzy Związkowcy, każdego dnia podejmujecie wiele wyzwań. Pielęgnujecie idee i wartości jakie u swego powstania niosła na sztandarach „Solidarność” - pisał dalej w liście prezydent.
To pierwsze w 35-letniej historii Związku posiedzenie KK w Toruniu.

16 czerwca 2015

Czesław Kiszczak prawomocnie skazany w sprawie stanu wojennego
Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy demokratyzacji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. W poniedziałek SA oddalił apelację obrony byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka, skazanego w I instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu ws. wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Tym samym wyrok stał się prawomocny. 
 Od wyroku w zawieszeniu strony nie mogą złożyć kasacji do Sądu Najwyższego. Mogą zaś wystąpić o to, by złożyli ją: RPO, prokurator generalny lub minister sprawiedliwości.
SA uznał apelację za bezzasadną. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SA Zbigniew Kapiński, ustalenia sądu I instancji są prawidłowe: nie doszło do naruszenia prawa oskarżonego do obrony; nie nastąpiło przedawnienie karalności; nie ma też znaczenia, że w latach 90. Sejm odmówił postawienia sprawców stanu wojennego przed Trybunałem Stanu.

Według SA Kiszczak nie działał w stanie wyższej konieczności - jak twierdziła obrona. - Aby tak przyjąć, należałoby ustalić, że było realne i rzeczywiste zagrożenie interwencją wojsk Układu Warszawskiego w momencie podejmowania decyzji o stanie wojennym - mówił Kapiński. Według SA zagrożenie takie wówczas nie istniało.
 sprawie stanu wojennego
Stan wojenny był nie tylko nielegalny, ale także szkodliwy z punktu widzenia państwowego, bo na długo zatrzymał procesy demokratyzacji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie. W poniedziałek SA oddalił apelację obrony byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka, skazanego w I instancji na 2 lata więzienia w zawieszeniu ws. wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Tym samym wyrok stał się prawomocny.


Od wyroku w zawieszeniu strony nie mogą złożyć kasacji do Sądu Najwyższego. Mogą zaś wystąpić o to, by złożyli ją: RPO, prokurator generalny lub minister sprawiedliwości.

SA uznał apelację za bezzasadną. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SA Zbigniew Kapiński, ustalenia sądu I instancji są prawidłowe: nie doszło do naruszenia prawa oskarżonego do obrony; nie nastąpiło przedawnienie karalności; nie ma też znaczenia, że w latach 90. Sejm odmówił postawienia sprawców stanu wojennego przed Trybunałem Stanu.

Według SA Kiszczak nie działał w stanie wyższej konieczności - jak twierdziła obrona. - Aby tak przyjąć, należałoby ustalić, że było realne i rzeczywiste zagrożenie interwencją wojsk Układu Warszawskiego w momencie podejmowania decyzji o stanie wojennym - mówił Kapiński. Według SA zagrożenie takie wówczas nie istniało.

Sędzia podkreślił, że dekret o stanie wojennym był niezgodny nawet z konstytucją PRL. Kapiński dodał, że sprawa budzi wielkie emocje społeczne, ale sąd interesuje się wyłącznie jej aspektem prawnym i formalnym. - Aspekt polityczny pozostawiamy ocenom historyków - podkreślił.

Prok. IPN Bogusław Czerwiński ocenił, że wyrok to sukces IPN i polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Obrońcy mec. Grzegorza Majewskiego nie było na ogłoszeniu wyroku.

Wnosił on, aby SA uniewinnił Kiszczaka albo umorzył sprawę lub też zwrócił ją sądowi I instancji. Pion śledczy IPN (nie składał apelacji) chciał utrzymania wyroku skazującego z 2012 r. - z dodaniem, że Kiszczak popełnił zbrodnię przeciwko ludzkości.

Z powodu złego zdrowia 89-letni Kiszczak nie przyszedł do sądu; jest w stołecznym szpitalu MSW na oddziale nefrologii. Majewski powiedział, że ma on poważne problemy z nerkami; jedna już nie pracuje. Wniósł o odroczenie sprawy, argumentując, że jego klient chce brać udział w rozprawie odwoławczej. Wniósł też o kolejne badania Kiszczaka.

Prok. IPN Bogusław Czerwiński był za prowadzeniem procesu pod nieobecność oskarżonego. Dodał, że jego stawiennictwo nie jest obowiązkowe, a zwolnienia nie wystawił lekarz sądowy.

Sąd uznał, że sam pobyt w szpitalu nie oznacza niemożności zbadania apelacji przez SA, bo Kiszczak nie przedstawił zwolnienia od lekarza sądowego.

Ponadto Czerwiński chciał wyłączenia z badania apelacji - jako byłego członka PZPR - sędziego Jerzego Ledera, przewodniczącego składu ws. Kiszczaka i szefa wydziału karnego SA. Prokurator mówił, że Leder był członkiem PZPR, która walczyła z opozycją demokratyczną, a oskarżony był członkiem Biura Politycznego KC PZPR, najwyższego organu tej partii. - Tożsamość ta może rzutować na ocenę sprawy - dodał.

Troje innych sędziów SA oceniło, że prokurator nie wykazał, by zachodziły tu ustawowe przesłanki wyłączenia sędziego.

W 2007 r. pion śledczy IPN oskarżył dziewięć osób - członków władz przygotowujących stan wojenny oraz Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety (do czego nie miała prawa podczas trwającej sesji sejmu).

B. I sekretarz KC PZPR, b. premier PRL i b. szef MON gen. Wojciech Jaruzelski został oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny. B. I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania oraz Kiszczak byli oskarżeni o udział w tym "związku przestępczym".

Proces ruszył w 2008 r.; kilku podsądnych zmarło; sprawy innych wyłączano wobec ich złego zdrowia. W 2011 r. sąd zawiesił sprawę 90-letniego wówczas Jaruzelskiego z powodu złego stanu zdrowia (zmarł w maju 2014 r.). Oskarżeni twierdzili, że działali w stanie tzw. wyższej konieczności, wobec groźby sowieckiej interwencji. Prokurator IPN chciał dla Kani i Kiszczaka dwóch lat więzienia w zawieszeniu (groziło im do 8 lat więzienia).

W styczniu 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod wodzą gen. Jaruzelskiego w celu likwidacji NSZZ "Solidarność", zachowania ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL. Kiszczaka skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Kanię uniewinniono.

Sędzia Ewa Jethon mówiła w uzasadnieniu wyroku, że w przypadku oskarżonych spełniono wszystkie znamiona "związku przestępczego". Wywodziła, że jakkolwiek dotychczas w orzecznictwie spotykano się z grupami przestępczymi o charakterze mafijnym, popełniającymi pospolite przestępstwa kryminalne, to Kodeks karny przewiduje sankcje dla każdego nielegalnego związku przestępczego - "niezależnie od tego, czy się jest zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem państwa".

SO nie podzielił opinii oskarżonych, by działali w stanie wyższej konieczności (który sprawia, że nie ma mowy o przestępstwie) wobec groźby zbrojnej interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Według SO argument o zagrożeniu interwencją używany był instrumentalnie i ex post dla uzasadnienia stanu wojennego. Zdaniem SO oskarżeni mieli świadomość, że wydanie dekretów o stanie wojennym podczas sesji sejmu byłoby nielegalne.

W 2013 r. SA prawomocnie oddalił apelację IPN od uniewinnienia Kani. Wtedy też badanie apelacji Kiszczaka SA zawiesił z powodu jego złego zdrowia.

W lipcu 2014 r. SA, na wniosek IPN, zlecił jego ponowne badania lekarskie. Biegli uznali, że zdrowie podsądnego "znacznie utrudnia" jego uczestnictwo w procesie, ale nie uniemożliwia tego. Dlatego w kwietniu br. SA podjął proces odwoławczy - obrona była przeciw.

Uzasadniając swą apelację, mec. Majewski mówił w SA, że SO popełnił błąd, uznając, iż karalność czynu zarzucanego Kiszczakowi nie przedawniła się. Według niego dlatego SO powinien był umorzyć sprawę. Ponadto powołał się na to, że w latach 90. sejm umorzył sprawę odpowiedzialności konstytucyjnej sprawców stanu wojennego.

Gdyby SA sprawy nie umorzył, Majewski wniósł albo o uniewinnienie Kiszczaka, albo o zwrot całej sprawy do SO. Adwokat oceniał, że Kiszczak działał w stanie wyższej konieczności, bo Polsce groziła wtedy interwencja. Ironizował, że "związek przestępczy wynikał z udziału oskarżonego w legalnej władzy i realizacji jego ustawowych obowiązków". - Stan wojenny oceni historia - dodał adwokat.

Prok. Czerwiński był za utrzymaniem wyroku SO. Zarazem wniósł, aby SA uznał, że czyn zarzucany Kiszczakowi był zbrodnią przeciwko ludzkości. Uzasadnił to tym, że po 13 grudnia 1981 r. doszło do "poważnych prześladowań" ludności z przyczyn politycznych - co jest jednym ze znamion takiej zbrodni. Prokurator wspomniał ofiary śmiertelne stanu wojennego.

- Oskarżony wykorzystał legalne struktury państwa do działań nielegalnych - mówił Czerwiński. Podkreślał, że ZSRR dążył do rozstrzygnięcia ówczesnego konfliktu rękami osób sprawujących wtedy władzę, a rzekoma groźba interwencji to tylko usprawiedliwienie ich zachowań. - A może strona radziecka chciałaby się wtedy dogadać z Polską? - dodał Czerwiński.

Prokurator zaznaczył, że jeśli istniał wtedy jakiś stan wyższej konieczności, to jedynie co do utrzymania władzy przez Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych. Według Czerwińskiego nie ma też mowy o przedawnieniu karalności w całej sprawie. Zarzuty w sprawie związku przestępczego przedawniają się w 2020 r.

11 czerwca 2015



Wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej powinien w 2016 r. wynieść nie mniej niż 5,9 proc., w państwowej sferze budżetowej minimum 10,5 proc., a minimalne wynagrodzenie za pracę powinno zwiększyć się o przynajmniej 7,4 proc. - poinformowały we wspólnej propozycji trzy reprezentatywne centrale związkowe.

NSZZ "Solidarność", Forum Związków Zawodowych oraz Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych we wspólnym komunikacie skierowanym do Ministra Pracy i Polityki Społecznej przedstawiły swoje propozycje dotyczące przyszłorocznego wzrostu wynagrodzeń. Pismo przygotowano w odpowiedzi na "na przedstawione przez rząd, prognozowane wskaźniki makroekonomiczne będące podstawą do przygotowania budżetu państwa na 2016 r.".
Według propozycji, wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej powinien wynosić nie mniej niż 5,9 %, wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej powinien wynosić nie mniej niż 10,5 %, a wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę powinien wynosić nie mniej niż 7,4 %.
"Wskaźnik waloryzacji emerytur i rent powinien wynosić nie mniej niż średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług w 2015 r. zwiększony o 50 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę w roku 2015" - czytamy w komunikacie.
Zaznaczono, że „strona pracowników zastrzega sobie prawo korekty zaproponowanych wzrostów wynagrodzeń oraz emerytur i rent w przypadku zmiany przez stronę rządową prognozowanych wskaźników makroekonomicznych stanowiących podstawę do prac nad projektem ustawy budżetowej na 2016 rok”.

Zarząd Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność” wraz z Organizacą Terenową NR 1 Ursus NSZZ „Solidarność” Ursus w Warszawie oraz Burmistrzem Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy serdecznie zapraszają na obchody XXXIX Rocznicy Czerwca 76, które odbędą się w Dzielnicy Ursus m. st. Warszawy, w dniu 28 czerwca 2015 roku, o godz. 12.00

Program obchodów

12.00    zbiórka Pocztów Sztandarowych
12.30    Uroczysta Msza św. w Kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Ursusie
            Po Mszy przejście pod pomnik Wydarzeń Czerwca 1976 roku w Ursusie
            Przemówienia okolicznościowe
            Złożenie kwiatów

8 czerwca 2015



TK: Ograniczenie udziału w związkach zawodowych tylko do pracowników etatowych jest niekonstytucyjne

- Ograniczenie udziału w związkach zawodowych do pracowników zatrudnionych na etacie jest niekonstytucyjne - orzekł we wtorek Trybunał Konstytucyjny. Wyrok TK oznacza, że zatrudnieni na "śmieciówkach" mogą należeć do związków zawodowych.

O zbadanie zgodności z konstytucją i prawem międzynarodowym przepisów ustawy o związkach zawodowych wniosło do TK OPZZ.

Sprawozdawca pięcioosobowego składu orzekającego sędzia Marek Zubik powiedział w uzasadnieniu, że "skoro Konstytucja wyraźnie oznaczyła wolność tworzenia związków zawodowych, to ustawodawca nie ma prawa zawężać i określać, kto się może w nich zrzeszać". Trybunał nie odnosił się do treści Kodeksu pracy i stwierdzenia w nim kto jest pracownikiem, tylko do normy konstytucyjnej pozwalającej zrzeszać się w związki zawodowe - zaznaczył Zubik.

Ta wolność jest obecnie zawężana przez ustawę o związkach zawodowych i dlatego TK orzekł o niezgodności artykułów tej ustawy z konstytucją - tłumaczył Zubik w uzasadnieniu.
- To znaczący krok w kierunku ucywilizowania relacji między zatrudnionymi na "śmieciówkach" i pracodawcami - tak wyrok TK, że niekonstytucyjne jest ograniczenie prawa do udziału w związkach zawodowych do pracowników etatowych, komentuje główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka.
- To bardzo dobra decyzja. Pracownicy zatrudnieni na umowach zlecenie mogli się czuć wykluczeni z procesu negocjacji dotyczących ważnych spraw tej grupy pracowników. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego oznacza przyznanie im pełnych praw, jeśli chodzi o przynależność do związków zawodowych. To jest znaczący krok w kierunku unormowania, ucywilizowania relacji między pracownikiem i pracodawcą dla tej grupy pracowników - podkreślił główny ekonomista BCC w rozmowie z PAP.
Jego zdaniem potrzebne jest "dalsze ucywilizowanie" w tym obszarze, ale to - jak mówił - wymaga zmian w Kodeksie pracy.
Profesor zwrócił jednak uwagę, że duża grupa pracowników na umowach cywilno-prawnych jest zadowolona z takiej formy kontraktu, gdyż bardziej im się ona opłaca. - Oczywiście jest problem z tymi, którzy są zmuszeni przyjąć tego typu umowy, dlatego że pracodawcy z uwagi na sztywne reguły Kodeksu pracy nie chcą zaproponować im innych umów niż cywilno-prawne - powiedział.
W podobnym tonie komentuje decyzje TK Cezary Kaźmierczak - szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. - To dobry wyrok, bo do związków zawodowych mają prawo należeć nie tylko osoby zatrudnione na etatach - mówi.
- Świat się zmienia, rynek pracy się zmienia, a praca na etacie będzie w zaniku. Coraz więcej ludzi będzie pracowało na różnych innych formach zatrudnienia i ci ludzie mają prawo należeć do związków zawodowych - powiedział Kaźmierczak. Dodał, że osoby pracujące na tzw. umowach śmieciowych wykonują normalnie pracę. Zdaniem Kaźmierczaka w efekcie orzeczenia związki zawodowe będą miały trochę więcej członków. - Rola związków zawodowych dzisiaj jest coraz mniejsza, one działają najczęściej w dużych zakładach. Związki zawodowe są oczywiście potrzebne szczególnie w dużych firmach, bo trudno właścicielowi rozmawiać z tysiącem osób. Te osoby powinny mieć jakąś reprezentację - dodał.
OPZZ (złożyło wniosek do TK) wskazywało wcześniej, że zapisana w ustawie o związkach zawodowych definicja pracownika jest zawężona do zapisu zawartego w przepisach Kodeksu pracy. Przez to, jak twierdził związek, polskie prawo pozwala zakładać i wstępować do związków zawodowych jedynie pracownikom zatrudnionym na etatach. Obecne zasady dotyczące tworzenia związków zawodowych zakwestionowało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych.
OPZZ zwróciło uwagę, że niektóre przepisy ustawy o związkach zawodowych są niezgodne z Konstytucją i konwencją nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy. Według Porozumienia nie może być tak, że do związków zawodowych mają prawo wstępować lub je tworzyć jedynie osoby zatrudnione na podstawie umów o pracę.
Zdaniem OPZZ osoby z umowami cywilnoprawnymi, głównie na zlecenia i o dzieło oraz samozatrudnione też powinny mieć możliwość wpływu na warunki pracy i płacy w miejscu, z którym są związane zawodowo.
OPZZ przypomniało konwencję nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy, w której znajduje się zwrot "pracownicy bez jakiegokolwiek rozróżnienia". Porozumienie przypomina, że jego przesłaniem jest zagwarantowanie wolności związkowej wszystkim osobom, które wykonują pracę zarobkową. Zdaniem OPZZ, ograniczanie tej wolności poprzez odwoływanie się do stosunku pracy jest łamaniem zasad zawartych w powyższej konwencji.
Przewodniczący OPZZ Jan Guz przypomniał, że organizacje międzynarodowe już kilka lat temu stwierdziły, iż osoby takie powinny mieć prawo zrzeszania się w związkach. Polski rząd nie zmienił jednak przepisów. Zdaniem Jana Guza, w przypadku uznania przez TK wniosku OPZZ, do związków zawodowych będzie mogło wstąpić niemal cztery miliony ludzi zatrudnionych dzisiaj na podstawie umów innych niż umowy o pracę.
Według szacunków OPZZ ok. 1,4 mln pracowników w Polsce jest zatrudnionych na umowy cywilno-prawne i tyle samo jest samozatrudnionych. Związek wskazuje też na ponad 700 tys. osób zatrudnionych przez agencje pośrednictwa pracy, które według jego danych w większości nie pracują na etatach.
Jan Guz przypomniał w radiowej Jedynce, że w obecnej sytuacji ludzie zatrudnieni na tak zwanych "umowach śmieciowych" mogą dochodzić zaległych wynagrodzeń przed sądem cywilnym. Jest to dużo trudniejsze od spraw w sądach pracy. Guz dodał, że polskie prawo pracy powinno odpowiadać standardom rozwiniętych krajów zachodnich.